Obóz żeglarski Ruciane-Nida 10 czerwca młodzież z naszego Ośrodka, zaopatrzona w ogromne plecaki i dobre humory wyjechała do Rucianego-Nidy na obóz żeglarski. Jak tam naprawdę było - opiszę w "relacji z obozu" zamieszczonej w pierwszym po wakacjach numerze szkolnej gazety "Czy wiesz???" Atmosferę w pewnym stopniu oddaje moja relacja z ostatnich dwóch dni obozu. 18.06.2009 czwartek - Dzisiejsza noc była wyjątkowo zimna, chyba z 8 stopni. Wydaje się, że to mało, ale my nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich skoków temperatury! W ciągu dnia były sprzyjające wiatry do żeglowania, ale niestety nie było słońca i nadal bardzo zimno. Przyszedł czas pożegnać Popielno. Po dopłynięciu do Mikołajek mamy trochę czasu wolnego, po którym idziemy zjeść obiad, a po obiedzie, wróciwszy na łódki, zastajemy silny wiatr (nie, nie jest to 12 w skali Beauforta - bez przesady), który wytwarza silne fale, tak mocno uderzające w łódź, że boimy się czy nam się kotwica nie zerwie. W dodatku musimy o wiele ostrożniej chronić burty, aby nie staranować sąsiednich łodzi. Wypływamy z Mikołajek i płyniemy do portu w Kamieniu nad Bełdanem, gdzie zostajemy na noc. 19.06.2009 piątek - Rano wypływamy z Kamienia do naszego portu w Rucianem-Nida. Dzień jest pochmurny. Po dopłynięciu do celu idziemy na obiad, a po obiedzie. CHRZEST, tak, chrzest i to już o godzinie 18.00. Do tego czasu dziewczyny muszą sobie przygotować wianki na głowę, a chłopcy namalować eleganckie czarne wąsy i przypiąć ogromne ośle uszy. Chrzest rozpoczął się zgodnie z planem, przyszedł do nas (nowych żeglarzy) Neptun Ozimek i rozkazał swojej straży związać wszystkich chrzczonych za prawą nogę. Chrzczeni szli gęsiego prowadzeni (ciągnięci za linę) przez Neptuna. Następnie musieliśmy zdjąć buty i przejść się po szyszkach. Dopiero wtedy można było się uwolnić od liny krępującej nam nogi. Następnie byliśmy wywoływani przez straż i musieliśmy przybyć do Neptuna pod postacią (kolejno): małpy, byka, konia i osoby jadącej na nim, kangura i motyla. Następnie wysoka komisja zadawala pytania z żeglarskiej dziedziny, po czym trzeba było przecierpieć swoje (klapsy wiosłem) i wejść do wody do kolan, schylić głowę a szanowny Neptun udzielał chrztu polewając wodą. Po Chrzcie przygotowano pożegnalny grill, lecz długo on nie potrwał, ponieważ zaczął padać deszcz (tak, ten nieszczęsny deszcz, który prześladuje nas przez cały obóz). Przenieśliśmy się do kawiarni na pożegnalny apel, podczas którego osoby dzisiaj ochrzczone dostały certyfikaty "młodszego żeglarza", gdzie były wypisane nadane przez sterników żeglarskie imiona. Jeden z uczestników otrzymał na chrzcie imię ROZMAWIAJĄCY Z WIATREM i dostał LŚNIĄCĄ SZEKLĘ za wspaniałą pracę jako załogant, który sprawnie i ze zrozumieniem ustawiał żagiel do wiatru. Potem jeszcze pozostało pakowanie i ostatnia noc. 20.06.2009 sobota - Było nam naprawdę żal wyjeżdżać, tym bardziej, że pogoda ostatniego dnia, na pożegnanie, była wspaniała: ciepło i piękne słońce. Małgorzata Talipska kl. IIb
|
Galeria fotografii |
||