Kraków obecny w nas
(15-17 kwietnia 2011)

Kwietniowa pogoda była dla nas łaskawa! Zaplanowana na 15-17 kwietnia wycieczka do Krakowa, z której spora część przewidywała spacery na świeżym powietrzu,  udała się znakomicie!
W piątek po lekcjach ruszyliśmy pociągiem na podbój Krakowa! My - to znaczy przede wszystkim tegoroczni maturzyści z klasy III a: Monika Lament,  Przemek Sztryloch,  Mateusz Uniatowski, Kuba Wyszomirski oraz  Olek Sienkiewicz (II c) i Marlena Kur (III m) pod opieką Anny Hummel i Angeliki Jakubowskiej. Można jednak śmiało powiedzieć, że nasza wycieczka rozpoczęła się dzień wcześniej - co prawda byliśmy jeszcze wtedy w Warszawie, ale myślami już w Krakowie i Oświęcimiu. Tego dnia uczniowie wzięli udział w zajęciach przygotowujących do  zwiedzania obozu zagłady w Auschwitz-Birkenau.  Poznali podstawowe pojęcia dotyczące zjawiska eksterminacji Żydów oraz osadzenie historyczne tego wydarzenia, a także obejrzeli  fragmenty filmu pt: "Życie za życie" mówiącego o życiu księdza Maksymiliana Marii Kolbego.
Kraków przywitał nas nie tak dawno otwartą Galerią Krakowską (czy rzeczywiście powinniśmy migać "galeria" jak "galareta"?), która była dla nas, laików jak labirynt. Ostatecznie udało nam się wydostać  na zewnątrz i odnaleźć właściwy przystanek komunikacji miejskiej. Wszyscy byliśmy zgodni co do tego, że najpierw chcemy zostawić  bagaże w Ośrodku dla Młodzieży Niesłyszącej i Słabosłyszącej przy ulicy Grochowej. Z noclegu w zaprzyjaźnionym Ośrodku mogliśmy skorzystać dzięki uprzejmości i gościnności Dyrekcji i Pani kierownik internatu. I tu znów miła niespodzianka: nowo powstałą linią tramwajową błyskawicznie dotarliśmy na miejsce!

  Jednak ciekawość była silniejsza od zmęczenia i po wspólnej kolacji  wróciliśmy jeszcze do Centrum miasta, aby obejrzeć rynek nocą! Pierwsze kroki na Starym Mieście już wprowadziły nas w nastrój tego miejsca. Nie skorzystaliśmy co prawda z licznych nawoływań, aby w pobliskim pubie posłuchać koncertu i wypić piwo, lecz pospacerowaliśmy po uliczkach prowadzących do Rynku i po samym Rynku.  Porozmawialiśmy o czasach młodopolskich, gdy dzisiejsze puby były miejscami spotkań polskiej cyganerii artystycznej.
Kolejny dzień zapowiadał się intensywnie: pobudka o 600 , szybkie śniadanie i wyjście z Ośrodka tak, by zdążyć na pociąg do Oświęcimia.  Na miejscu czekał na nas umówiony przewodnik , który przez 3,5 godziny opowiadał nam o przeznaczeniu budynków stojących w obu częściach obozu i świadectwie jakie dają przedmioty zgromadzone przez Muzeum. Na pełnych skupienia i zainteresowania twarzach uczniów widać było jak rysuje się zrozumienie i ciekawość  historii nie tylko Polaków, ale i innych prześladowanych przez nazistów  narodów i jednostek ludzkich. Wiele pytań zostało zadanych, a wyjaśnienia pozwoliły nam stanąć bliżej tamtych wydarzeń. Po powrocie sił starczyło nam jedynie na zjedzenie obiadu i powrót do miejsca zakwaterowania.
Nie był to jednak koniec  zadań na ten dzień. Wszyscy uczniowie wzięli się do pracy - każdy bowiem miał przygotować  prezentację jednego z wcześniej wylosowanych miejsc na Starym Mieście.  Grupa otrzymała mapę i przewodniki po Krakowie. Ich zadaniem było opracowanie optymalnej trasy na niedzielę oraz omówienie znajdujących się po drodze zabytków. Każda prezentacja była tego wieczora przedstawiona w wersji próbnej przed opiekunkami, skorygowana i przećwiczona.
I tak następnego dnia uczniowie sami poprowadzili grupę trasą: Brama Florianńska (opowiadał Mateusz), Jama Michalikowa (Kuba), Kościół Mariacki (Olek),  Sukiennice (Monika), Collegium Maius (Przemek) i Kościół Franciszkanów (Marlena). Zapas czasu pozwolił nam na zwiedzenie jeszcze wystawy pt.  "My i Oni. Zawiła historia odmienności" w Międzynarodowym Centrum Kultury na Rynku. Na przedstawionych rycinach, rysunkach i filmach prezentowano rożne sposoby traktowania innego - od fascynacji, przez zdziwienie do dyskryminacji.
Do Warszawy wróciliśmy w nieco spokojniejszym nastroju (w poprzednią stronę graliśmy  w różne gry, które nie pozwoliły nam przestać się śmiać!), nie tylko dlatego, że tłok rozproszył nas po całym wagonie, ale chyba także dlatego, że nowe wrażenia chciały się w nas spokojnie rozgościć poszerzając nasze doświadczenia życiowe.

Anna Hummel